Wyjazd jakich mało

Strzepcz.

Ktoś wie gdzie to jest?

Wielu z nas/was się pewnie zastanawia jak  to wymówić, i ja się wcale nie dziwię bo do czasu wyjazdu tam wcale nie małe miałam z tym problemy. Ale to już przeszłość. Bo z wielu względów Strzepcz okazał się miejscem niesamowitym, wręcz magicznym.

Faktem stał się już sukces Chóru. I miejsce w kategorii Chórów Akademickich oraz wyróżnienie za najlepiej wykonaną pieśń o tematyce Pater Noster. Dla mnie jednak ten wyjazd miał dwa inne – jeszcze głębsze wymiary.

To, że był mi potrzebny po tych wszystkich zawirowaniach i zmianach w pracy, stało się faktem wcześniej niż myślałam. I choć był moment, że na prawdę nie chciało mi się tam jechać, do dziś dzień nie żałuję, że tam byłam, i to nie tylko a nawet przede wszystkim nie przez wzgląd na sukces Chóru. Dopóki tam się nie znalazłam, nie zobaczyłam na własne oczy tego piękna Kaszub i nie pomyślałam, że najważniejsze teraz to jest po prostu być z Chórem i dla Chóru, nie wiedziałam. Byłam jak dziecko we mgle w drodze na Nową Zelandię.

Dzięki temu wyjazdowi wiem, że wypocząć można wszędzie, ale czasem potrzeba choć na chwilę wyjechać i skupić się na zupełnie czymś innym, niż to co na codzień ważne, nawet jeśli dla mnie osobiście w tym momencie  było to  konkursowe przesłuchanie Chóru. Teraz wiem, że wbrew własnemu lenistwu i zmęczeniu czasem warto spiąć tyłek i się zmobilizować.Chór odwięczył się ze zdwojoną siłą.

A swoje odwięczenie okazał przede wszystkim w poczuciu bycia w Rodzinie. Tak, chyba pierwszy raz w życiu chóralnym. I choć Prezesowa mówiła w paździeniku, że teraz już bardziej jesteśmy w Chórze niż wcześniej, to ja to dobitnie poczułam dopiero teraz. Byliśmy razem w zabawie, w pracy, we wspólnych zdjęciach, w stresie koncertowego przesłuchania, w ciężkim momencie, kiedy to utwór, po którym spodziewaliśmy się jak najwięcej, zwyczajnie nam nie wyszedł. Wtedy najbardziej, kiedy wszyscy stanęli wokół Dyrygenta. Razem, w kupie, wspierliśmy Jego i siebie nawzajem. Razem w ławkach, podczas ogłoszenia wyników, i razem w drodze powrotnej do domu, kiedy mimo niemałego zmęczenia całym spiewającym dniem, nadal śpiewaliśmy :)

To jest Chór? To jest więcej niż Chór, to Rodzina!